poniedziałek, 22 listopada 2010

Convenience music



Nie tylko złotą polską, ale także szarą mokrą lubię. Patrząc przez okno nie cisną mi się do oczu łzy. Taka jesień to dla mnie czas lekkiej hibernacji. Miejsce na oddech po energicznym lecie i przed snowboardową zimą. W ludziach pora ta wyzwala i w sumie też wymusza, pokłady praktycznej pomysłowości,  ulica według mnie ubrana jest o wiele ciekawiej niż latem.
A w mojej grafice dzisiaj mix, lekka fascynacja XVI wiekiem w Anglii, pisarką George Sand (jedna z prowodyrek noszenia spodni przez kobiety), motyw fryzury ala Prada, mieszanie się tuszu z farbą, kratki cieniutką kreską i tak dalej :)

 I coś z innej dziedziny, ale nie mogłam sie powstrzymać :
Nieodłącznym elementem szarej zimnej jest dla mnie Erlend Oye. On nie tylko wygląda jak jesień, jego teksty, głos, specyficzny klimat, styl ubierania - duża dawka inspiracji, i często też tło w trakcie malowania.  Żeby nie było monotonnie Erlend występuje w trzech odsłonach.
W Kings Of Convenience razem z Eirikiem Glambek Boe, w The Whitest Boy Alive w wersji bardziej elektronicznej i solowo.  Patrzeć i słuchać mogę w nieskończoność:

   


3 komentarze: