I po warsztatach, czas wrócić do realnego życia. Jak na początku zobaczyłam logo i hasła Art &Fashion festivalu to pomyślałam, że słowa typu : krew, głód, tabu, łzy, poprzeczka, talent ... to przegięcie , a tu okazuje się, że nie :)
Warsztaty były dla mnie czymś niesamowitym. Tomek Sadurski jako nasz mentor okazał się kopalnią wiedzy i świetnym człowiekiem przy okazji. Mój rysunek się zrewolucjonizował. Ciesze się , że mogłam poznać tak wielu superkreatywnych ludzi. W naszej rodzince "fashion drawing" każdy reprezetował tak różne style, rysunku i bycia, ale to właśnie było najlepsze. Z resztą wszyscy wykładowcy, organizatorzy, fotografowie i warsztatowicze okazali się świetymi kompanami na wielu płaszczyznach: na kawie , przy drinku, w rozmowie i oczywiście przy pracy. A było jej sporo. W zasadzie dzień i noc i dzień i noc... każde hasło festiwalu zostało zrealizowane. I całe szczęście, bo dzięki temu efekty były piorunujące. Czuje też motywacje do większego zaangażowania się w prowadzenie tego bloga, ciesze się, że mam tutaj coraz więcej gośći. Pewnie jeszcze przez wiele notek temat festiwalu Art&Fashion będzie się przewijał. A teraz trochę zdjęć, pochodzą one z fejsbuka starego browaru i Marka Makowskiego