poniedziałek, 12 grudnia 2011

no more Toucan!

         Już od tygodnia męczę się ze stworzeniem okładki mojego portfolio. Im dłużej to robię tym większy mam mętlik w głowie. Nigdy nie miałam aż takiej blokady! Ciągle poprawiam, zmieniam i w efekcie wciąż jestem w tym samym miejscu. W zeszłym tygodniu myślą przewodnią okładki były aparaty na zębach, milionowe wersje z aparatami w roli głównej wstawiam tu z bólem serca , bo na dzień dzisiejszy wydaje mi się to paskudne. Wczoraj byłam na etapie żarówkowego bukietu , który przypadkiem skasowałam...        Dzisiaj za to wykluła mi się w głowie rodzina tukanów . Uwielbiam te ptaki. Ale nie oszukujmy się, istnieją pewne granice miłości.  Po kilku godzinach z głową w tukanach ich urok dla mnie prysł. Ciągłe kopiowanie, powiększanie, wyostrzanie i kasowanie tukanów sprawiło, że potrzebuję natychmiastowej zmiany towarzystwa

It is already a week, since I am working hard on the cover of my portfolio.More time it takes, more muddleheaded i become. I never had such a blockade! I am correcting, modifying, replacing over and over again, but in the end I am still in the same place.
Last week, the theme of the cover were dental braces.  Today i am showing you millionth version of the cover, but with heartache, because  today I have impression that this is simply ugly. Yesterday was all about kind of bouquet, made from light bulbs, but i accidentally delete it...

Today i came up with new idea, it was more like idea breaks out of my head - the family of  Toucans. I adore those birds. After few hours with my head full of Toucans their charm disappear. Continuous copying, sharpening and erasing Toucans made me feel like need to immediately change the company.